KATOWICE 2007+ Architektura Katowic dawniej, dzisiaj, jutro


Nie zauważamy zmian wokół nas, nie potrafimy złożyć ich w jedną całość, przyzwyczajamy się do pojedynczych zdarzeń, które choć na początku wzbudzają naszą ciekawość, niechęć czy entuzjazm powoli wtapiają się w rzeczywistość codzienności. Widzimy poszczególne części większej całości lecz nie łączymy ich w spójną jedność, a przecież wszystkie decyzje koncepcyjne i inwestycyjne idą w jednym kierunku – tworzą KATOWICE 2007+.


Nie wiemy ile lat po +, nie wiemy, jak wiele czasu będą potrzebowały Katowice, aby wykorzystać szansę, szansę jaka pojawia się tylko jeden lub dwa razy w stuleciu. Miasto miało taką szansę po Powstaniach Śląskich i przyłączeniu do Polski, miało taką szansę po II wojnie światowej w latach 60, 70. Każdorazowo towarzyszył temu wielki entuzjazm społeczny, wiara w sukces i samozaparcie rządzących, którzy hojną ręką wydawali olbrzymie pieniądze. Bez tych ostatnich, entuzjazm byłby tylko fajerwerkiem tak szybko rozbłysłym jak zgasłym, zimnym ogniem. Po 1 maja 2004, czyli wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej pojawiła się jeszcze jedna, kto wie czy nie największa szansa dla regionu i najważniejszego dla regionu miasta – Katowic. Napływ Inwestorów szukających szans na zainwestowanie kapitału unaocznił w jaki sposób brak podstawowych rozstrzygnięć planistycznych i decyzji włodarzy paraliżuje możliwości rozwoju.
Od wejścia Polski do Unii Europejskiej minęły prawie trzy lata, nabrzmiałe problemy częściowo rozwiązano, a częściowo zdefiniowano. Jeździmy po najgęstszej i najlepszej sieci drogowej w kraju, która dalej oplata nasz region, patrzymy na rozstrzygnięcia konkursów urbanistycznych i architektonicznych, prasa zasypuje nas doniesieniami o inwestycjach mających zasadnicze znaczenie dla miasta. Na naszych oczach zmienia się świat, do którego przywykliśmy, może nie najlepszy, ale za to nasz, znajomy, bliski. Aby w pełni zrozumieć to, co dzieje się wokół potrzeba refleksji, spojrzenia nieco z boku na większość zamierzeń, tych zrealizowanych i tych planowanych. Efekty docelowe poznają może dopiero następne pokolenia i to one rozstrzygną, czy kierunki działań były pozytywne, tak jak my doceniamy w pełni prace powstałe w okresie międzywojnia i nie w pełni te z okresu PRL-u. Widzimy jak wielki ładunek intelektu i emocji został zmaterializowany w postaci modernistycznych brył obiektów, patrzymy z dumą na pierwszy wysokościowiec w Polsce przy Żwirki i Wigury. Ciekawe, czy ówczesne pokolenie potrafiło w pełni docenić i zdefiniować zmiany zachodzące wtedy w Katowicach. Mam wrażenie, że nie, to przecież byli tacy sami ludzie jak my, ze swymi lękami, z atencją odnoszący się do słodkich detali istniejących historycznych budynków, nie rozumiejący, dla-czego teraz ma być inaczej i co najważniejsze, dlaczego tak ma być lepiej. Sytuacja nie zmie-niła się i dzisiaj, co z ubolewaniem stwierdzam czytając prasę lokalną. Mniej szczęścia od starszych kolegów z międzywojnia mieli planiści i architekci z lat pięćdzie-siątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, na których prace cieniem kładzie się czerwone zabarwienie ustroju. Naprawdę bardzo dobre budynki z tamtego okresu odsądzane są od jakichkolwiek wartości wyłącznie dlatego, że powstały w takich, a nie innych czasach. Nic nie pomagają tłumaczenia nawet najmłodszego pokolenia architektów, których o związek z ko-muną trudno posądzać, że wystarczy umyć, pomalować, wyczyścić… My współcześni, nawet o tym nie wiedząc, dalej tęsknimy za przełomem XIX i XX wieku, dalej krytykujemy nowe obiekty za to, że nie naśladują, nie odtwarzają, zmieniają. Na wysta-wie pokazujemy nowe, ale w kontekście historii, pokazujemy przyszłe, ale w kontekście przeszłości, wskazując, że jeśli im się udało, to i nam powinno. Widzimy przebudowę ulicy Dworcowej, przebudowę Filharmonii, projekt nowego Centrum Katowic, a pokazujemy to wszystko w obiekcie usadowionym nad Drogową Trasą Średnicową, dzięki której Katowice uzyskały miano najlepiej skomunikowanego miasta. Nad rondem na byłych terenach Kopalni Katowice trwa konkurs na projekt budynku Nowego Gmachu Muzeum Śląskiego, którego rozstrzygnięcie zapewne przyniesie wiele kontrowersyjnych i przeciwstawnych opinii. Musimy zrozumieć, że te puzzle w końcu stworzą jeden i miejmy nadzieję doskonały organizm na miarę XXI wieku. Zmarnowanie tej szansy poprzez ciągłe kontestowanie i zawracanie do niczego nie doprowadzi.
Jeśli nie teraz zrobimy konieczny krok, to kiedy? Spójrzmy na tę wystawę w świetle powyższych słów, spróbujmy zrozumieć, że te zmiany są konieczne i idą w kierunku, który nie jest absolutnie niczym nowym w historii nowoczesnych
miast, więc chyba nieuniknionym. Kontekst nowego jest zawsze taki sam, jest nim zawsze zastałe, istniejące środowisko i tylko miejmy nadzieję, że zabierać się za nie będą najlepsi z najlepszych oszczędzając nam zawiedzenia. Wierzmy w mądrość włodarzy i profesjonalistów i pomagajmy im w dobrze pojętym naszym wspólnym interesie, a wkrótce zobaczymy nasze KATOWICE 2007+