Rozmowy o moim mieście, o architekturze i o spotykaniu ludzi


W mieście mieszkam i pracuję, a Katowice to moja przestrzeń mieszkańca i przestrzeń architekta. 10 lat temu wybierałem to miejsce do życia. Przyszło mi to z trudem. Oswajałem sie latami. Wciąż nie rozumiałem wielu rzeczy, które dla tubylców stanowią element normalności. Gdy tu przyjechałem czasy świetności lat 70-tych Katowice miały dawno za sobą.

   

Miasto z charakterem. Ale jakim?… Nie miejskim, nie wiejskim, nie tyle w wyglądzie, ale w obyczajach, w zachowaniach ludzi. Nie byłem pewien czy chcę tu żyć. Każdy weekend przez parę lat spędzałem w Krakowie. Powoli zmieniałem pogląd, myślenie o tym mieście. Wreszcie wrosłem w tutejszą codzienność. Zawsze oczami wyobraźni widziałem to niesamowite przed-wojenne miasto z dynamiką i bogactwem. Widziałem też jego przyszłość. Czułem, że przyjdzie czas, który uwolni niesamowity potencjał drzemiący w tej ziemi. Tym razem nie za sprawą węgla i ciężkiego przemysłu. Dziś wyobraźnia już nie jest warunkiem koniecznym , aby dostrzec zmiany, że przyjdzie czas na Śląsk, na Katowice, że nastąpi przełom. I nastąpił. W końcu widzimy, że to miejsce się zmienia.



Zmienia się ulica i wypełniający ją ludzie. Żeby to dostrzec, wystarczy otworzyć oczy. Ale miasto nie zmieni się od razu. Nie zmieni sie bez ludzi z silną motywacją i pomysłami. Tak jak Aldo Rossi wierzę w wielką obywatelską architekturę, zdolną przekształcić nasze miasta i uczynić nasze życie bardziej wyrazistym i piękniejszym. Dziś jestem stąd. Jako zwykły mieszkaniec. Obywatel. Czy również jako architekt ? Poznałem tu wielu ludzi. O wiele więcej, niż gdziekolwiek indziej. Za to niewiele zbudowałem. To cecha naszego zawodu. Pracujemy tam, gdzie jest potrzeba. Przez lata szukałem szansy gdzie indziej. Taki paradoks. W końcu wygraliśmy ważny konkurs. W ubiegłym roku kolejny konkurs. Tym razem, o czym przyszło mi się przekonać, bardzo oczekiwany – nie tylko przeze mnie. Konkurs, to były dwa miesiące wyrwane z życiorysu. Ostra praca. Nadto lata przemyśleń mieszkańca. Stawiania pytań i próby odpowiedzi. Z jednej strony dystans auslandera, z drugiej głębokie poczucie tożsamości. Ciągłe poszukiwania czym właściwie ma być ta przestrzeń, jak reanimować to miasto?… Przekształcać, zmieniać?… Co jest najważniejsze?… Rola architekta jest znacząca, ale nie decydująca. Żaden architekt miasta nie stworzy. Nawet najlepszy. Najlepszy inwestor też nie. Tu Potrzebna jest świadomość I ogromne zaangażowanie. I długi czas. Z miastem jest jak z człowiekiem bo miasto wyraża człowieka. Pozwólcie, że opiszę nasz projekt. To nasza wizja Katowic. Miasto jest miejscem gdzie spędzamy większość czasu. Szukamy w nim inspiracji, możliwości, bogactwa znaczeń i treści. W mieście chodzi o tworzenie miejsc, w których człowiek jest najważniejszy. Nasz projekt kreuje mnogość takich miejsc. Tworzymy wielowątkową przestrzeń publiczną, która różnorodnością placów, skwerów, pasaży wyraża indywidualny i dynamiczny charakter miasta i jego mieszkańców. To kolejna, współczesna warstwa nałożona na tradycję i kulturę tego miasta. Wskazaliśmy na potrzebę silnego przemieszania i nagromadzenia różnorakich funkcji. Różnorodność ma dawać możliwość wyboru. Pomiędzy przestrzeniami publicznymi wprowadzona zostanie nowa zabudowa, która niczym kręgosłup połączy dwa główne punkty śródmieścia: halę widowiskową Spodek oraz Rynek. Miasto powinno być gęste nie tylko w formy, bryły ale w treści, w różnorodność, dlatego przestrzeń ta zostanie w znacznej mierze zabudowana. Nowa aleja ma stanowić wielkomiejską ulicę, równolegle powstanie corso – tzw. salon miasta, publiczna przestrzeń dla pieszych, zaraz obok przekryta szklanym dachem galeria handlowa. W parterach budynków będą sklepy, kawiarnie, galerie, powstanie pulsująca miejska tkanka. Musimy docenić znaczenie małej architektury dla percepcji miasta. To jest jak umeblowanie domu. Tu domem jest miasto. Ten projekt to ogromne wyzwanie. Stworzenie poszczególnych jego elementów to złożone i odpowiedzialne zadanie dla wielu inwestorów i wielu architektów. Wierzę, że powstanie różnorodny, jednocześnie spójny, a przede wszystkim tętniący życiem fragment miasta. W tej grze o centrum liczy się jakość, użyteczność, i kontekst miasta. Czas na działanie. Trzeba przekonać wpływowych ludzi, że kultura w centrum jest ważna. Jest solą ziemi!! Powstaje Rondo Sztuki, od lat istnieje BWA. Powstanie mediateka i teatr. Może wkrótce powstanie kulturalny szlak...? Doświadczyłem kilkudziesięciu spotkań z ludźmi po to, żeby rozmawiać o Katowicach. Słuchałem rektorów, radnych, artystów, urzędników, inwestorów, właścicieli nieruchomości, fachowców. Architektów. Przede wszystkim mieszkańców. Wszystkich, którzy mają ochotę rozmawiać. Wszyscy coraz bardziej świadomie postrzegają swoje otoczenie. Słyszałem po wielokroć: czas na zdecydowane działanie, koniec dyskusji. Powtarzano, że oprócz inwestorów, mądrych ludzi, potrzebny jest temu miastu oświecony absolutyzm.

 
 


[Z wywiadu Tomasza Malkowskiego dla „Gazety.pl”]:
Czy przestrzeń między rynkiem i Spodkiem nie jest wizytówką Katowic?
Gdyby tak było, to wizytówką Katowic byłaby pustka.
[...]
Przywykliśmy już do pustki w śródmieściu – może to jest powód tej krytyki Ja nie przywykłem.Przestrzeń, w której przebywamy, ma być na miarę miasta i ludzi. Jeśli nie jest taka, to jest to nienaturalne, miasto jej nie asymiluje, a człowiek się w niej gubi.
[...]
Niektórzy mówią, że Katowice to miasto nieustannych konkursów, które niczemu nie służą. To nieprawda. Dlatego teraz wybuchł ten wulkan, bo nie mamy materiału porównawczego. Dzisiaj wyzwoliły się ogromne emocje. W Katowicach jest mało konkursów. To duże miasto, stolica regionu, powinny być tu dziesiątki konkursów na każdy jego fragment, powinno się nawet dyskutować nad kształtem zwykłej ławki miejskiej. Bo jest lepsza i gorsza ławka, a dzięki konkursowi możemy wybrać tę najlepszą.

[Z wywiadu Marii Sztuki dla Śląska]
Czy Dom Prasy, Zenit, Skarbek nadal będą straszyć?
Miasto ma swoją historię. Jednym z jej rozdziałów są lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Burzono wtedy obiekty, w ich miejsce stawiano nowe. Nie uważam, aby jedyną metodą ożywienia tej przestrzeni były wyburzenia. Zbyt krótki dystans czasowy dzieli nas od pow-stania tych obiektów, abyśmy mogli je oceniać i ostatecznie osądzać, a tym bardziej z nimi się rozprawiać. W pewnym okresie niszczono dobrą architekturę, czasami całe fragmenty miast, z przyczyn ani nie technicznych, ani nie historycznych, a wyłącznie politycznych i ideowych. Oceniam to negatywnie. Miasto buduje swoja wartość poprzez nawarstwianie się różnych epok i różnych cywilizacji. To są znaki tamtej epoki, świadkowie tamtego czasu.
[...]
Nowy teatr muzyczny naprzeciwko Teatru Śląskiego?
To miasto potrzebuje kultury jak powietrza, w każdej postaci. Teatr mógłby stać się impulsem do działań w tej przestrzeni. Biznes i handel to bardzo ważne sfery, dzięki ich rozwojowi pow-stają miasta, ale kultura nie może pozostawać w tyle. Pomysł wzniesienia sceny muzycznej o charakterze impresaryjnym, na której będą mogły odbywać się festiwale, koncerty i różnorodne imprezy rozrywkowe wyrósł podczas rozmów z aktorami, artystami, ludźmi kultury i bywalcami tych miejsc. Wszyscy zgodnie twierdzą, że taka scena w pobliżu szacownego Teatru Wyspiańskiego, w sercu miasta jest potrzebna i pożądana.
[…]
Tak potężna przebudowa wzbudza obawy – czy zadanie jest wykonalne?
Powinniśmy czerpać z dobrych wzorów. Przykładem może być Berlin. Natychmiast po zjednoczeniu Niemiec rozpoczęto planowanie jak ma wyglądać zabudowa przestrzeni po murze… Tam cała procedura od projektu do efektu była bardzo skrupulatnie prowadzona. I miasto, bo taka jest jego rola, konsekwentnie realizowało to, co zostało zapisane jako wytyczne projektu, ta architektura w wielu przypadkach nie jest architekturą spektakularną, tam nie powstają co dziesięć metrów ikony architektury. Natomiast miasto ma swój zrównoważony charakter, ma swoją skalę, proporcje, szerokości.
[...]
Nie ma pan wątpliwości, czy to się uda?Jestem optymistą, ale są momenty trudne, których źródłem są nasze złe przyzwyczajenia, a jesteśmy nimi przesiąknięci. To nie dotyczy tylko Katowic. Żeby w tej rzeczywistości zrealizować cokolwiek – trzeba przejść gehennę. pokonać ogromne trudności. Mówię to jako budowniczy i wiem jaki to złożony proces. Jakim wyzwaniem jest doprowadzić plany do urzeczywistnienia. Tu mamy jeszcze dodatkową trudność, realizacja musi być najwyższej jakości publiczną przestrzenią. Jeśli chcemy zmieniać oblicze tego miejsca, nie wystarczy coś tam zrobić, to trzeba zrobić bardzo dobrze.
[...]
Projekt jest imponujący, a jednak pojawiły się słowa krytyki.
Z początku przestraszyłem się, że projekt wzbudza tyle kontrowersji. Z czasem przekonałem się, że zarzuty dotyczą raczej spraw powierzchownych. Mieszkańcy stanowią podstawową wartość i gwarancję, że miasto żyje. Dla nich najważniejsze jest to, aby – wszystkie sprawy niezbędne do załatwienia w ciągu tygodnia – mieli w zasięgu dziesięciu, piętnastu minut piechotą, żeby nie musieli korzystać z samochodu, aby udać się do sklepu, teatru, kościoła, urzędu, na pocztę, do pracy i wrócić do domu. Przyszłością miasta nie może być samochód, ale pieszy. To wszystko człowiek powinien mieć pod ręką. Przemierzając miasto może swobodnie załatwiać sprawy, przy tym mijać ciekawe miejsca, usiąść w kawiarni… Przede wszystkim spotykać ludzi…

[Z wywiadu dla „Ultramaryny”]
A jak Pan odnosi się do dziesiątków komentarzy mieszkańców miasta, z których, jak na razie, niestety większość jest ukierunkowana dość negatywnie w stosunku do waszego projektu?
Sam konkurs zdecydowanie polegał na tym, by spróbować wskazać nowe kierunki rozwoju, pokazać, jak wielkie możliwości istnieją w centrum miasta, zasugerować kierunek zmian na przyszłość. I tutaj chodzi oczywiście o urbanistykę. Ale równie istotne są kwestie ekonomii, logistyki, transportu, strategii realizacji. Są to dalsze fazy wdrażania projektu w życie. My po prostu zaproponowaliśmy ogólną, ale bardzo racjonalną wizję. Opartą na szacunku wobec tradycji koncepcję nowoczesnego, tętniącego życiem miasta. Sądzę, że mieszkańcy mając do wyboru multum atrakcji, dość szybko przekonaliby się o przyciąganiu nowego centrum i zaczęliby z radością z niego korzystać. Wymienię chociażby Centrum Nauki w okolicach pomnika gen. Ziętka, czy Mediateka lub Centrum Sportu naprzeciw Altusa,. Spacery miejskim corso lub wzdłuż odsłoniętych fragmentów oczyszczonej Rawy, również mogłyby stworzyć nowe tradycje, nowe punkty spotkań, oddałyby wreszcie centralną miejską przestrzeń we władanie pieszych. Są to po prostu elementy, które mogłyby stanowić o nowej jakości Katowic.
* * *
Kopuła razi, bulwersuje, zastanawia, prowokuje… Ale stoi. Dajmy szansę ludziom, którzy tworzą z niej RONDO SZTUKI, tym samym zmieniają to miasto. Bez wątpienia takiego ronda nie ma żadne inne miasto na świecie. W kontrowersjach i ambiwalencjach dostrzegam jego atut.Życzę miastu światłych ludzi, mieszkańcom wytrwałości, artystom z Ronda Sztuki odlotowych pomysłów!

Zamiast puenty poniższe słowa, które ośmielam się traktować jak swoje:
Leon Krier: „Istotą miasta jest kreowanie wszelakich form spotykania się ludzi, tworzenia przestrzeni dla ich aktywności i wypoczynku."
Renzo Piano: „Przede wszystkim architektura jest służbą w najdosłowniejszym tego słowa znaczeniu. Jest też sztuką potencjalnie niebezpieczną, ponieważ narzuconą społeczeństwu. Można odłożyć książkę, można nie słuchać złej muzyki, ale nie można nie widzieć brzydkiego bloku przed swoim oknem. Architektura może wprowadzić brzydotę do całego otoczenia, nie dając żadnej szansy ucieczki przed nią."
Frank O. Gehry: „Mam obsesję architektury. Ustawicznie próbuję odnaleźć się jako architekt wnosić najlepiej jak potrafię mój wkład do tego świata pełnego sprzeczności, kontrastów i nierówności, namiętności i zdarzeń. To świat, w którym nasze wartości i dążenia są stale kwestionowane.”