Rondo Sztuki: Joanna Zdzienicka. Archiwum

Od 6 do 30 czerwca 2010 r.
Rondo Sztuki

Archiwum, choć samo w sobie nie ma charakteru krytycznego ani afirmatywnego, nigdy nie jest neutralne, choćby dlatego, że wiąże się z procesami akumulacji, nawarstwiania i kolekcjonowania, a jego jedność wynika z woli zarządcy. Oznacza nie tylko przyczynę, początek (gr. arche), ale też pierwotną zasadę, prawo, rozporządzenie, władzę. Arkheion był w starożytnej Grecji domem archontów, miejscem, w którym zbierano oficjalne dokumenty. Archonci byli ich strażnikami, zapewniali im bezpieczeństwo i posiadali kompetencje, by je interpretować. Zawierzone im dokumenty przemawiały jako prawo, domagały się prawa i prawo narzucały. Wykluczenie, nakazy i zakazy są immanentnie związane z archiwum, podobnie jak, zdaniem Jacquesa Derridy, popęd śmierci. Archiwizacja unicestwia pamięć, ale też odsuwa w niebyt wszystko to, co jej nie podlega.
U źródeł projektu Joanny Zdzienickiej, nagrodzonego Grand Prix „Najlepsze dyplomy Akademii Sztuk Pięknych 2009”,leży rygor związany z codziennym archiwizowanie przez artystkę jednej pracy – skrzynki wypełnionej tym, co przyniósł dany dzień: faktów zarazem znalezionych, jak i konstruowanych, prawdziwych i fikcyjnych, publicznych i prywatnych. Tak rozumiana archiwizacja nadaje sens codziennym czynnościom, porządkuje je i nadaje im nieśmiertelność. „DOKUMENTACJĘ trudniej zniszczyć niż spalić muzea i kolekcje. [...] nie można jej zniszczyć - trzeba jej zaprzeczyć!” – pisali przed laty Andrzej Turowski i Wiesław Borowski, podkreślając zarazem, że istnieje pęknięcie pomiędzy efemerycznym doświadczeniem a jego z natury fragmentaryczną i podatną na manipulacje dokumentacją. Archiwum nie daje się opisać w całości, jawi się zawsze jako zbiór wyimków, tym lepiej i wyraźniej ujawniających swoje znaczenia, im większy dzieli od nich dystans czasu. Jednak dla Zdzienickiej właśnie w niedoskonałości archiwum tkwi jego największa artystyczna wartość. Przy każdej próbie budowania porządku ujawnia się inna „ułomność” autora. Zarówno złamanie archiwalnej dyscypliny, jak i satysfakcja wynikająca z trwania w niej, są w tym przypadku śladami jednostkowego życia. Żmudny wysiłek archiwizacji, rygor zapisu o charakterze zdawałoby się wcale nieartystycznym, pozwala spojrzeć na siebie z zewnątrz, poprzez przypadkowo zebrane wyimki dostrzec własne oblicze w nowy sposób. Proces tworzenia może więc zadziałać jak „wywoływacz osobowości”.

Violetta Sajkiewicz

 

wermisaż: 6 czerwca (niedziela) godz. 19.00

 

Wstęp wolny.